Debiutanckim krążkiem Silver Ballads wydanym w 2004 r. Dick4Dick zjednali sobie ogromną rzeszę poszukujących wrażeń fanek (i fanów), a ich sceniczne szaleństwo i znakomite poczucie humoru sprawiły, że fama o Dickach rozniosła się od Tatr aż po Bałtyk. Nic dziwnego - nie każdego roku czterech kosmicznych supersamców ląduje na Ziemi obrawszy sobie tylko jeden cel: zaspokoić wszystkie ziemskie kobiety. Druga płyta tego niezwykle egzotycznego zjawiska, indywiduum niebanalnie rozczłonowanego na pięciu członków (Bobby Dicka, Dicka Dextera, Nygga Dicka, Wet Dicka Jr i Rocky The Dicka, który zasilił libido grupy po nagraniu debiutanckiego krążka) wymyka się jakimkolwiek szufladkom. Znajdujemy tu elementy tak różnych stylistyk, że jedynym sensownym punktem odniesienia okazuje się muzyka "w ogóle". Prawdziwie męska muzyka. Romantycznym i delikatnym, ale też ostrym i brutalnym kawałkom pikanterii dodają przewrotne teksty śpiewane po angielsku, lecz nawet gdy ktoś ma problem ze zrozumieniem ich sensu, pocieszamy: jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi tylko o seks. realizacja nagrań, mix, produkcja - Adam Celiński |